wtorek, 21 lipca 2015

„Świat na żółto. 23 małe odkrycia, które uratowały mi życie” Albert Espinoza

Czy można wiedzieć więcej o życiu i śmierci niż autor tej z pozoru niewielkiej książki? Czy można
wiedzieć więcej o wytrwałości, dążeniu do celu, niegodzeniu się na przeciwności losu? Z
pewnością nie!
Czym dla autora jest świat na żółto? To z pewnością rzeczywistość, która nie pozwala mu się
załamywać, a wskazuje na detale, które sprawiają radość.
Czy można pogodzić się ze stratą nogi? Pewnie nie, ale idąc w ślady Alberta można się z nią
pożegnać, zrobić przyjęcie z tej okazji, zaprosić znajomych, którzy mają z nią wspomnienia, można
tańczyć noc przed operacja z pielęgniarką :)
Tytułowe małe odkrycia nie przydadzą się wyłącznie osobom chorym, odnoszą się ogólnie do życia.
Choroba sprawia często, że poglądy na życie ulegają zmianie, priorytety zostają
przewartościowane, osoby chore, które młody Albert Espinoza spotykał na swojej drodze, dzięki
temu dają mu wiele wartościowych wskazówek, radzą oraz mówią, co w życiu jest naprawdę
ważne.

Biorąc książkę do ręki, nie wiedziałam, czego się spodziewać. Obawiałam się, że może to być jedna
z ckliwych opowieści o niesprawiedliwości życia, trudu przetrwania choroby... Nic z tych rzeczy!
Autor, który mówi, że urodził go rak, odbiera życie w sposób godny pozazdroszczenia. Nie tylko
potrafi cieszyć się z drobiazgów, ale co najważniejsze, przekazuje nam, o czym mamy nie myśleć,
czego mamy nie robić, by żyć pełnią życia i nie tracić czasu na rzeczy, zachowania niepotrzebne.

„(...) jeżeli miałbym wskazać jedną korzyść, którą chciałbym, byście wynieśli z lektury tej książki,
to jest nią właśnie koncepcja żółtych.” Muszę przyznać, że to właśnie zapamiętałam najbardziej.
Zaczęłam rozmyślać o ludziach, którzy mnie otaczają, o ludziach których spotkałam i cały czas
spotykam w swoim życiu - znalazłam żółtego! :)