„Świat na żółto. 23 małe
odkrycia, które uratowały mi życie” Albert Espinoza
Czy można wiedzieć więcej o życiu i
śmierci niż autor tej z pozoru niewielkiej książki? Czy można
wiedzieć więcej o wytrwałości,
dążeniu do celu, niegodzeniu się na przeciwności losu? Z
pewnością nie!
Czym dla autora jest świat na żółto?
To z pewnością rzeczywistość, która nie pozwala mu się
załamywać, a wskazuje na detale,
które sprawiają radość.
Czy można pogodzić się ze stratą
nogi? Pewnie nie, ale idąc w ślady Alberta można się z nią
pożegnać, zrobić przyjęcie z tej
okazji, zaprosić znajomych, którzy mają z nią wspomnienia, można
tańczyć noc przed operacja z
pielęgniarką :)
Tytułowe małe odkrycia nie przydadzą
się wyłącznie osobom chorym, odnoszą się ogólnie do życia.
Choroba sprawia często, że poglądy
na życie ulegają zmianie, priorytety zostają
przewartościowane, osoby chore, które
młody Albert Espinoza spotykał na swojej drodze, dzięki
temu dają mu wiele wartościowych
wskazówek, radzą oraz mówią, co w życiu jest naprawdę
ważne.
Biorąc książkę do ręki, nie
wiedziałam, czego się spodziewać. Obawiałam się, że może to
być jedna
z ckliwych opowieści o
niesprawiedliwości życia, trudu przetrwania choroby... Nic z tych
rzeczy!
Autor, który mówi, że urodził go
rak, odbiera życie w sposób godny pozazdroszczenia. Nie tylko
potrafi cieszyć się z drobiazgów,
ale co najważniejsze, przekazuje nam, o czym mamy nie myśleć,
czego mamy nie robić, by żyć pełnią
życia i nie tracić czasu na rzeczy, zachowania niepotrzebne.
„(...) jeżeli miałbym wskazać
jedną korzyść, którą chciałbym, byście wynieśli z lektury tej
książki,
to jest nią właśnie koncepcja
żółtych.” Muszę przyznać, że to właśnie zapamiętałam
najbardziej.
Zaczęłam rozmyślać o ludziach,
którzy mnie otaczają, o ludziach których spotkałam i cały czas
spotykam w swoim życiu - znalazłam żółtego! :)